niedziela, 14 listopada 2010






W zeszłym tygodniu o tej porze jechałam zatłoczonym i obskurnym pociągiem z Krakowa do Poznania. Mocno zmęczona po pięciu dniach intensywnej pracy, stęskniona za własnym domem i bliskimi, a jednocześnie zadowolona, bo Targi Książki okazały się bardzo udane, no i bo liznęłam trochę Festiwalu Conradowskiego. Żałuję tylko, że tak niewiele liznęłam. Polecam zajrzeć na: www.conradfestival.pl

Udało mi się pójść na spotkanie z Rabihem Alameddinem, autorem książki Hakawati, mistrz opowieści. Było to cudny wieczór. Spotkanie prowadził (świetnie!) Grzegorz Jankowicz, a autor pełen życiowej mądrości ironizował odpowiadając prawdziwie. Zamierzam sięgnąć po książkę, którą już dawno temu wiele osób mi polecało. Wybrałam się na koncert muzyki tunezyjskiej w wykonaniu zespołu Perpetual Motion oraz odwiedziłam Żydowskie Muzeum Galicja, gdzie odbył się bardzo intymny i poruszający wieczór poetycki Piotra Sommera. Z żalu, (choć oczywiście nie tylko z żalu), że nie udało mi się wybrać na spotkanie z Marjane Satrapi obłowiłam się w oba tomy Persepolis oraz jeszcze kilka innych książek, o których napiszę innym razem.

Zatem powoli wracam z rozmaitych podróży, przeprowadzek, remontów i innych prac. Pewnie więcej będzie tu teraz o przeszłości, albo raczej teraźniejszość intensywnie przeplatać się będzie z tym, co ciekawego robiłam w październiku ;)

3 komentarze:

  1. No nareszcie bo się juz stęskniłam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. no nareszcie, bo już myślałam, że zniknęłaś na dobre:-)
    przy okazji swego czasu wiele osób także mojej osobie polecało książkę Hakawati, mistrz opowieści i jakoś zawsze coś innego stawało mi na drodze, może teraz jest dobry czas gdy w głowie spokojnieje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe - ostatnio myślałam właśnie o Satrapi. Jak już się nacieszysz, to pożyczysz? Obiecuję na wymianę oddać wreszcie "Auto da fe" :)

    OdpowiedzUsuń