środa, 28 kwietnia 2010
















A jednak zdążyłam tylko na ALEKSANDRIĘ. Ale nie żałuję. Mimo, że wiosna niby jest, choć mi się wydaje ciągle, że przyjść nie może, to oglądając dziś plenerowy spektakl Teatru Usta Usta Republika w Starej Rzeźni poczułam się jakby było lato...

Zapraszam na: www.ustausta.pl

wtorek, 27 kwietnia 2010





No to mam dylemat, na temat tego co będę robić w środę wieczorem ;) O 19:00 Sosnowski, o 20:30 Aleksandria. Zdążę?

poniedziałek, 26 kwietnia 2010



fot. Łukasz Kowalski

W najbliższą środę polecam spotkanie z Andrzejem Sosnowskim. Temat: Liryka w czasach Internetu. Spotkanie z cyklu „Goście Czasu Kultury” poświęcone będzie przede wszystkim trzem ostatnim książkom poety: Gdzie koniec tęczy nie dotyka ziemi (2005), Po tęczy (2007), Poems (2010), które stwarzają okazję do dyskusji o relacjach między poezją a nowymi mediami. Wieczór poprowadzą: Jerzy Borowczyk i Michał Larek.

Poznań, CK Zamek, Sala pod Zegarem
28.04.2010, g. 19.

niedziela, 25 kwietnia 2010





Dziś o godz. 16:00 zapraszam do słuchania Radia Afera i Programu Literackiego POCZYTALNIA. W audycji będziemy gościć Jerzego Borowczyka i Michała Larka - redaktorów Czasu Kultury, z którymi porozmawiamy o nowym numerze pisma. Temat: MORDERSTWO PO POLSKU. Do usłyszenia na 98,6!

„Czas Kultury” po raz kolejny zagłębia się w świat kryminału. W „Morderstwie po polsku” przyglądamy się estetyce rodzimego kryminału, by zrozumieć, w jaki sposób pomaga on uchwycić wielowymiarowość szybko zmieniającej się współczesności. Ten (pop)kulturowy gatunek niekiedy wnikliwie analizuje i interpretuje nasze mroczne egzystencjalne przygody. Udowadnia to Ewa Kraskowska, która w eseju o prozie Zofii Nałkowskiej stwierdza, że dzięki kryminalnym zainteresowaniom, pisarka stworzyła dzieła do dzisiaj aktualne. O strukturze powieści i prozaicznych przyczynach twórczości Joe Alexa pisze Piotr Pławuszewski, z kolei Jerzy Radziwiłowicz, odtwórca roli nadkomisarza Andrzeja Gajewskiego w „Glinie”, w rozmowie o serialu telewizyjnym Władysława Pasikowskiego intrygująco rozprawia o egzystencjalnym i duchowym obliczu morderców i śledczych. „Morderstwo po polsku” to także zbiór komentarzy do kryminałów tworzonych w obrębie całego XX wieku, dlatego przy okazji kreślimy nietypowy zarys historii obyczajowej naszego kraju.

Zapraszam na www.czaskultury.pl

sobota, 24 kwietnia 2010





Pamiętam, że w 2001 roku podczas miesięcznego pobytu w Paryżu dosłownie zakatowałam płytę Paris. Jeździłam metrem, rerem, szwendałam się ulicami, spacerowałam nad rzeką, siedziałam w parkach, stałam na mostach i ciągle jej słuchałam. Później wracałam do tej płyty zawsze, gdy odwiedzałam to miasto, albo gdy chciałam je powspominać, wrócić do niego myślami. Taki obowiązkowy element bagażu. Nagrał ją w 1993 roku Malcolm McLaren (właśc. Malcolm Robert Andrew Edwards). Najsłynniejszy jest utwór Paris, Paris – duet z francuską gwiazdą kina Catherine Deneuve.

Uwielbiam całą płytę.

Wspominam dzisiaj Paryż. Mam wrażenie, że jedyną rzeczą, której pragnąć będę zawsze, jest po prostu znów tam pojechać. Chyba, że akurat tam będę. Wtedy zamarzę by czas się zatrzymał.

Wspominam też brytyjskiego impresario, publicystę, projektanta mody i muzyka szkocko-żydowskiego pochodzenia, promotora punk rocka i menedżera zespołu Sex Pistols.

Malcolm McLaren
22.01.1964 - 8.04.2010

wtorek, 20 kwietnia 2010






Z wielką ochotą przeczytałam Toksymię debiut powieściowy Małgorzaty Rejmer. Autorka to rocznik 1985, warszawianka mieszkająca na Grochowie. Możemy przeczytać, że jest doktorantką w Instytucie Kultury Polskiej UW i że studiuje psychologię i amerykanistykę. Pracowała jako: opiekunka do dzieci, kelnerka, korepetytorka, ogrodniczka, copywriterka, dziennikarka telewizyjna. Jako 13-latka debiutowała poetycko w Okolicy Poetów, a kilka lat później - prozatorsko w Lampie. Laureatka głównej nagrody w konkursie Planete Doc Review na reportaż (2008) oraz I miejsca w konkursie Uniwersytetu Gdańskiego na prozę (2009).

Toksymię wydała Lampa i Iskra Boża pod koniec 2009 roku. Sięgnęłam po nią dopiero teraz. Wcześniej udało mi się przeczytać ciekawy wywiad z Rejmer w Wysokich Obcasach, który jeszcze bardziej do lektury zachęcił. Jeśli ktoś z Was chciałby do niego sięgnąć to zapraszam TU. Gdy przeczytałam go teraz spodobało mi się na nowo, porównanie Rejmer do literackiej Diane Arbus i będąc już po lekturze Toksymii uważam je za dosyć celne.

Pozornie pomysł na książkę autorka miała prosty. Mamy kilku bohaterów, warszawiaków, których losy jakoś się splatają, chociażby miejscem zamieszkania - warszawski Grochów, a kulminację osiągają pod koniec książki.

Mamy zatem Adę zmuszoną do opieki nad pogrążonym w depresji ojcem, która sama zaczyna mieć objawy tej choroby. Poznajemy Annę, która staje się obiektem pożądania Tadeusza - weterana z Powstania Warszawskiego. Anna mieszka ze współlokatorką Mają Maj, pracującą w telewizji i cierpiącą na zaburzenia układu pokarmowego. Pojawia się też Jan, samotny polonista, który postanawia pracować w zakładzie pogrzebowym "Przyjemny pogrzeb" pisząc mowy pogrzebowe na zlecenie jeszcze żyjących osób. Śledzimy losy wrażliwego na literaturę Longina, którego małżeństwo chyli się ku upadkowi i który zostaje motorniczym. Rejmer zaznajamia nas także z emerytką Lucyną, dążącą do świętości wierną słuchaczką "Radia Maryja". Brzmi mocno, prawda?

Pomysł na powieść, w której losy kilku szarych mieszkańców Warszawy zaczynają się przeplatać, a w końcu się przecinają zdaje się być prosty, filmowy. Oryginalności nadaje temu wszystkiemu to, że czytając Toksymię uświadamiamy sobie, iż wszyscy w tej książce są chorzy na samotność i alienację. Relacje z innymi, które próbują tworzyć staja się toksyczne. Z żadnym z bohaterów nie możemy się do końca utożsamiać, a nawet jakoś wyjątkowo któregoś polubić.

To książka, z której bije po oczach groteska i trupizm. Świetnie zatem współgrają z tekstem ilustracje Macieja Sieńczyka. Z drugiej strony trudno odmówić Rejmer realności, czy wiarygodności w tworzeniu postaci i ich historii. Wszystko w tej książce wydaje się tak prawdopodobne, że aż boli, a skala przerysowania jest idealnie wyważona.

Jednakże jest coś uwodzącego w Toksymii, coś co sprawia, że trudno oderwać się od tej, myśląc serio - niekoniecznie lekkiej lektury. To mistrzowsko użyty język i dobrze wykorzystany czarny humor. Gdyby nie dystans, który dzięki nim powstaje, Toksymia byłaby pewnie po prostu nie do przeczytania. A tak mamy kawał dobrej, młodej polskiej prozy, krytycznie opisującej rzeczywistość, ale i charakternej, czyli nie wpisującej się łatwo w krytyczny trend panującej ogólnie beznadziei. Jest w niej coś z prozy psychologicznej.

W pełni podpisuję się pod słowami Agnieszki Wolny-Hamkało, która napisała o Toksymii w ten sposób:

"Toksymia" to horror społeczny. Czuła karykatura. Koszmar w estetyce surrealizmu. (...) Rejmer ma nerwy na skórze. Jej bohaterowie to postacie znikome, znikające. Wszyscy są tu jakoś zranieni i uprawiają swoje małe nerwice na marginesach rzeczywistości. Więcej pomysłów mają na śmierć niż na życie (...)

Polecam! A mi pozostaje tylko żałować, że przegapiłam spotkanie autorskie z Rejmer w Poznaniu, które odbyło się w zeszłym roku w listopadzie w Elektrowni...

niedziela, 11 kwietnia 2010





Pamiętam jak w 2008 roku w marcu robiłam spotkanie z Aleksandrem Jurewiczem w Poznaniu. Odbierałam autora z dworca. Wybrał spacer do miasta od przejażdżki taksówką. Szliśmy nieśpiesznie rozmawiając o wielu rzeczach. Pamiętam jak nagle pojawił się nad nami samolot, bardzo nisko - podchodził już do lądowania na Ławicy. Stanęliśmy jak wryci z głowami skierowanymi ku górze. Pamiętam reakcję autora Lidy, który stał w zadziwieniu i szoku nad latającym blaszanym ptakiem. Tak jakby pierwszy raz w życiu widział samolot...

Przez wiele lat widziałam z okien mego domu szykujące się do lądowania samoloty. W nocy przed snem widziałam ich migoczące światła i rozmyślałam o tym i o owym.

Dziś mieszkam tak, że nie obserwuję już samolotów. Rzadko je widzę i właściwie to nawet mi ich brak.

Jest pewien film, bardzo ważny w moim życiu. Mało znany i mało popularny film wybitnego Krzysztofa Kieślowskiego - w marcu minęła 14 rocznica jego śmierci. To PRZYPADEK z rewelacyjną rolą młodego Bogusława Lindy. Film z 1981 roku, który premierę miał dopiero w 1987. Obrazek, który wklejam to kadr z tego filmu. Zaczerpnęłam go z obwoluty świetnej książki, którą bardzo lubię, i która była jedną z inspiracji przy pisaniu mojej pracy magisterskiej: Przypadek. Kategoria egzystencjalna i artystyczna w literaturze i filmie autorstwa dr. Rafała Koschanego. W PRZYPADKU bohater zdąża na pociąg i nie zdąża, pokazane mamy różne wersje wydarzeń. Całość zamknięta jest klamrą, pierwszą i ostatnią sceną, związaną z samolotem...

Dziś nie słucham radia, nie czytam gazet, nie oglądam telewizji. Myślę sobie o samolotach, ludzkich losach i decyzjach, przypadku i przeznaczeniu.

środa, 7 kwietnia 2010






Wczoraj miałam okazję obejrzeć najnowszy film Woodego Allena. W polskiej wersji tytuł filmu to: Co nas kręci, co nas podnieca, tak więc uśmiałam się bardzo dowiadując się o tytule oryginału, który brzmi Whatever works. Ale najbardziej uśmiałam się oglądając sam film.

Może jestem w stosunku do twórczości Allena mało krytyczna, może jest tak, że jemu wolno wszystko i wszystko mu się wybaczy. Nie jest to film, który (jak sugeruje plakat) porównałabym do fenomenalnego VICKY CRISTINA BARCELONA, ale na pewno warto nowego Allena obejrzeć.

Polecam w dzień powszedni, po całym dniu męczącej pracy, rozsiąść się z czymś dobrym do chrupania i czymś dobrym do popijania w wygodnym kinowym fotelu, rozluźnić mięśnie i dać się porwać zabawnej, teatralnie sfilmowanej historii, która dotyczy oczywiście mężczyzny pod wieloma względami podobnego do większości głównych bohaterów u Allena, momentami łudząco podobnych do niego samego...

Whatever works osobom sceptycznie podchodzącym do filmów Woodego Allena, zdecydowanie odradzam ;)

piątek, 2 kwietnia 2010







Już jest! Nowy numer dwumiesięcznika literackiego TOPOS z Sopotu. A w nim Pan P., pani P. i coś jeszcze czyli rozmowa z Dariuszem Sośnickim o jego książce poetyckiej Państwo P. Zachęcam do lektury pisma oraz interesującego tomiku ;)