poniedziałek, 26 października 2009



W imieniu byłych i obecnych organizatorów ;) zapraszam na drugą odsłonę cyklu KAPITALNE ROZMOWY - BOMBA W BOOKAREST. Temat: Młodzi wobec scenariusza. Goście: Xawery Żuławski i Piotr Marecki. Prowadzi: Agnieszka Wolny-Hamkało. Do zobaczenia już jutro, we wtorek o godz. 18:00 w Księgarni Bookarest! :)

niedziela, 25 października 2009


Coś przeze mnie rysuje. Jakiś stwór. Rysunki nie powstają z chęci stworzenia czegoś ładnego i mądrego, i nie dlatego żeby miały cokolwiek zmieniać, komentować.
Marcin Swietlicki w rozmowie z Jarosławem Borowcem.

Jedną z książek, którą będziemy prezentować w najbliższej POCZYTALNI będą "Rysunki zabrane" Marcina Świetlickiego wydane przez www.czteryoczy.pl

Gośćmi programu będą: odpowiedzialny za układ rysunków i projekt graficzny - Teodor Jeske-Choiński, wydawca książki - Krzysztof Marcinowski oraz obecny tym razem tylko duchem Jarosław Borowiec - pomysłodawca i redaktor książki.

Do usłyszenia już dziś o godz. 16:00 na 98.6 :)

sobota, 24 października 2009



Wróciłam z Gdańska i było bardzo ciekawie. Pierwszego dnia piękna uczta dla Józefa Wilkonia - spotkanie autorskie, wernisaże dwóch wystaw, gdzie były pokazywane także rzeźby Wilkonia, kiermasz jego książek. Mistrz w świetnej formie, bezpośredni i przystępny dla każdego, z poczuciem humoru, naturalny, z bagażem wielkiego, bezcennego doświadczenia i wiedzy. Powyżej jego autorska książka (jest autorem także tekstu, nie tylko ilustracji) , którą ochoczo zakupiłam i zdobyłam ten smaczek jakim jest autograf ;)

Drugi dzień spotkań upłynął pod hasłem dyskusji wokół "alternatywnej" książki dziecięcej. Trwały rozmowy na temat tego jak to jest wydawać Józefa Wilkonia, jak wygląda praca nad książka dziecięcą. Odświeżające i przezabawne spotkanie z Litwinami: Sigutė Ach i Kęstutisem Kasparavičiusem z wydawnictwa Nieko Rimto. To spotkanie uświadomiło mi jak niezwykła potrfi być rzeczywistość w głowach niektórych artystów ;)

Tego dnia odbyła się też interesująca dyskusja na temat tego Komu powinna podobać się książka dla dzieci? Choć szkoda, że w dyskusji uczestniczyło tak mało ludzi, którzy powinni interesować się tym tematem. Generalnie po przyjeździe z Gdańska pozostało we mnie kiepskie wrażenie polegające na tym, że Bałtyckie Spotkania Ilustratorów to kolejna impreza niszowa, która niszowa wcale być nie musi i wręcz być nie powinna. W głowie zaczyna tlić się tysiąc pomysłów, jak by to było zorganizować coś podobnego, ale z większym rozmachem w Poznaniu...

środa, 21 października 2009


Już jutro jadę na 4. Bałtyckie Spotkania Ilustratorów do Gdańska, które odbywają się w Ratuszu Staromiejskim od 22.10 do 23.10.2009 :) Mój wyjazd wyszedł dość spontanicznie ale bardzo się z niego cieszę.

Głównym tematem tegorocznej edycji Bałtyckich Spotkań Ilustratorów będzie twórczość – wybitnego malarza, grafika, rzeźbiarza ilustratora książek - Józefa Wilkonia, laureata wielu prestiżowych nagród, cenionego w Polsce i zagranicą. Artysta ma w dorobku ponad 200 książek wydanych w Polsce, głównie we Francji, Szwajcarii, Niemczech i Japonii!!!

Podczas „Spotkań” zaprezentowane zostanie także wydawnictwo z Litwy – Nieko Rimto (w dosł. tłumaczeniu „Nic ważnego”) oraz współpracujący z wydawnictwem świetni, cenieni na Litwie i poza granicami ilustratorzy: Sigute Ach i Kestutis Kasparavicius.

Dla spragnionych program można znaleźć tutaj: http://www.nck.org.pl/

Odezwę się jak wrócę, czyli pewnie w sobotę!

wtorek, 20 października 2009


Christine Aymon, Sans titre & Jeune fille







Małgorzata Kręcka-Rozenkranz, C2H8O2 (octan etylu)




Funiko Kobayashi, Homing, 2008



Dorzucam jeszcze kilka fot z niedzielnego wypadu na Triennale. Niestety jakość kiepska, bo robione z komórki ;)

poniedziałek, 19 października 2009


Dominik Dlouhy, bez tytułu, 2007




Marc PETIT, Le Pliant





Tomasz Skorka, BONSAI 12. (DZIECKO), 2009



Wczoraj wybraliśmy się do CK ZAMEK na Międzynarodowe Triennale Rzeźby, któremu przyświeca hasło, temat, tytuł: KRYZYS GATUNKU.

W tym roku Triennale składa się z 5 wystaw: 4 międzynarodowe wystawy zbiorowe (wystawa konkursowa i 3 wystawy kuratorskie) oraz wystawa indywidualna Francesco Marino Di Teana. Całość robi imponujące wrażenie. Sale i korytarze ZAMKU zasypane są rzeźbami :)

Najbardziej podobała mi się rzeźba Leny Hensel "Siedem śpiących" oraz "Milky Way" innego autorstwa. A tak naprawdę to nie sposób tego tutaj opisać, wymienić, wybrać, bo w głowie tkwi bardzo wiele dzieł i chciałoby się je obejrzeć jeszcze raz. Obejrzeć: obejść wkoło i dotknąć. Tak, tak - dotknąć. Gdy oglądam rzeźby nigdy nie umiem się powstrzymać i ukradkiem dotykam delikatnie.

Chyba jeszcze wrócę do ZAMKU i może uda mi się zrobić jakieś ciekawe foty, póki co wklejam kilka ze strony www.triennale.artproduct.com.pl - tu też można poczytać więcej o Triennale, ale najlepiej się wybrać, czas mamy do 11 listopada.

niedziela, 18 października 2009

Jedno z moich ulubionych zdjęć. Zrobiłam je we wrześniu, tuż po 11 września 2001 roku. Paryż oczywiście. Widok z wieży Katedry Notre-Dame. Śniegu nie było wcale. Kiedyś chciałam bardzo wywołać je w dużym formacie. Bardzo dużym.

sobota, 17 października 2009


"Przerwane objęcia" (Los abrazos rotos) to historie: kina, romansu, przyjaźni, pasji i miłości. Humor, kicz i śmierć, a wszystko to w świetnych kadrach i kolorach. Składanie elementów życiowej układanki niczym składanie podartych zdjęć. Almodovar w dobrej formie.

piątek, 16 października 2009


Dopiero odkrywam Pera Pettersona i zaczęłam niechronologicznie, bo "Kradnąc konie" dopiero czeka na swoją kolej.

"Przeklinam rzekę czasu" wciąga od samego początku choć tak naprawę niewiele się dzieje. Retrospekcja, przywoływanie i analiza wspomnień. Ogromnie dużo ważnych emocji, choć mało emocjonalnie nacechowanych słów.

Powieść posiada kilka ciekawych warstw konstrukcyjnych. Po pierwsze mieszanie się z sobą, przeplatanie czasu przeszłego, wspomnień z teraźniejszością przedstawioną w fabule. Świetne psychologiczne zarysowanie postaci. Dochodzą do tego smacznie wplecione wątki historyczno-społeczne oraz literackie - to także książka o książkach. Uwodzi sposób opisu Pettersona, przejrzysty i prosty język. Goły i silny.

Czytamy opowieść o mężczyźnie wieku średniego, który znajduje się w momencie przełomowym, jest na zakręcie. Bohater rozwodzi się i podsumowuje swoje życie, a jego matka jest śmiertelnie chora na raka. Matce nie pozostało już wiele czasu zatem postanawia wyjechać z Norwegii do Danii, z której pochodzi. Syn jedzie za nią.

Relacja między synem a matką jest jednym z głównych wątków książki. To relacja nietypowa. Wszelkie inne relacje jakie ma bohater Pettersona są bliźniaczo trudne. Mamy tu coś bardzo pogłębionego, prawdziwego a jednocześnie surowość tych relacji bije z książki, tak jak przebija z niej surowy klimat Skandywnawii.

"Przeklinam rzekę czasu" to próba naprawienia relacji, powiedzenia sobie tego co najważniejsze. Przede wszystkim jednak jest to opowieść o przejmującej do szpiku samotność, o braku sposobu na wyrażenie uczuć, odwagi na wypowiedzenie słów. Mamy do czynienia z egzystencjalnym zagubieniem i niespełnieniem. Wszystkiemu towarzyszy czas, który ciągle upływa i którego zdaje się być coraz mniej. Rwąca rzeka czasu, którą życie przeklina.

Zalecam czytać dżdżystą jesienią popijając calvados, mając pod ręką "Łuk triumfalny", przed oczami morze zimą, a w głowie wiersz Mao:

Kruche obrazy wioski podczas tamtego odjazdu. Przeklinam rzekę czasu: to już trzydzieści dwa lata.

czwartek, 15 października 2009


Już w niedzielę (18.10.09) o godz. 16:00 kolejna odsłona programu literackiego POCZYTALNIA w Radiu Afera :) Tym razem będzie mowa o nowym numerze "Czasu Kultury", a więc o BERLINIE MIĘDZYNARODOWYM. Naszym gościem będzie Lothar Quinkenstein, z którym porozmawiamy o współczesnej niemieckiej prozie i obrazie Berlina.

Ale to nie wszystko! :) Na fali przyznawanych ostatnio i omawianych przez nas szczegółowo nagród literackich (Literacka Nagroda Nobla, Nagroda Literacka Nike, Nagroda Kościelskich, Nagroda im. Beaty Pawlak) opowiemy także o The Man Booker Prize.

Poza tym, jak zwykle w programie garść polecanych przez nas nowości wydawniczych oraz zapowiedzi ciekawych wydarzeń literackich, których nie powinno się przegapić.

Miłego odsłuchu! :)

niedziela, 11 października 2009


Mam słabość do awangardy, suprematyzmu i Malewicza. Gdy ukazał się tomik "Czarny kwadrat" Tadeusza Dąbrowskiego wydany przez Wydawnictwo a5 wiedziałam, że na pewno do niego zajrzę. Czas mijał, tomik czekał. Kilka dni temu przyznano Nagrodę Kościelskich. Otrzymał ją właśnie Dąbrowski za "Czarny kwadrat".

Przeczytałam książkę dziś rano. Był to pyszny poranek, bo spędzony z naprawdę świetną poezją. Młodą (Dąbrowski ma 30 lat i jest to jego piąta książka) ale dojrzałą. Poruszająca tematy wielkie, podstawowe dla każdej egzystencji, jednocześnie sytuując się wyraźnie po stronie ponadczasowych wartości, ale bez patosu.

"Czarny kwadrat" to tom świetnie skomponowany i spójny. Otwierają go dwa cytaty, z Martina Heideggera i Franka Blacka. Potem mamy trzydzieści sześć utworów zamkniętych świetnym ironicznym, a jednocześnie nie pozbawionym humoru wierszem "do skutku". Przy okazji, A. z którą rozmawiałam o tomiku popołudniu, odnalazła w tym tekście bezpośrednie i jawne odwołanie do Krynickiego ("Kamień, szron"). Lubiących szperać - za pozwoleniem A. - podpowiadam ;) A. wspomniała też, że koniecznie powinnam sięgnąć po "Te Deum" i tak zapewne zrobię, a jej rekomendacją dzielę się dalej.

Dąbrowski w "Czarnym kwadracie" dotyka tematu chłopięctwa, starzenia się, miłości rodzicielskiej, choroby i śmierci. Pisze o procesach fizycznych i duchowych, jakie towarzyszą nam w życiu. To główne tematy tomiku, choć jest w nim akcent również miłosny (piękne "Nieomal", zaskakujący "Orfeusz i Eurydyk" i nie tylko).

Sporo miejsca w "Czarnym kwadracie" poeta poświęcił refleksji nad poezją samą w sobie. Nad słowem, metaforą. Wspomnę tutaj takie utwory jak "Wiersz współczesny" oraz tekst dedykowany Tadeuszowi Różewiczowi na 85 urodziny (nota bene Różewicz nagrodził swego czasu Dąbrowskiego "Małym Berłem" Fundacji Kultury Polskiej), czy wiersz pt. "Słowo".

Odnoszę wrażenie, że powaga całości, poruszającej zagadnienia będące blisko metafizyki, została idealnie zrównoważona szczyptą humoru. Oto przykład:


***

czy istnieje jeszcze poezja? - pyta pod koniec
imprezy kolega, który trzydzieści lat temu
miał wiersz w poezji. odpowiadam: nie,
poezja już nie istnieje. naprawdę? - pyta z
niedowierzaniem. naprawdę. a pisma też już nie ma?

pisma też.



W tym miejscu wspomnieć można jeszcze o tekście opowiadającym o promocji wierszy księdza proboszcza, ale tym razem cytować nie będę, po prostu odsyłam już do tomiku ;)

Najbardziej poruszyły mnie teksty, w których jest refleksja nad milczeniem. Zatrzymałam się dłużej przy wierszu, gdzie opisany jest chory ojciec czytający przed snem w sąsiednim pokoju, a także przy utworze "Różnica". Mamy tu sprawy metafizyczne pokazane w potoczności, codzienności, przedstawione prostym językiem.

Polecam "Czarny kwadrat" wszystkim tym, którzy uważają, że nie znają się na poezji, że do nich nie trafia, że jej nie rozumieją. Polecam każdy tekst z tej książki i czytanie "do skutku" ;)

U mnie ta lektura odbywa się trochę inaczej niż na końcu tomu sugeruje Dąbrowski, bo jeśli czuję to coś, to i tak, a właściwie tym bardziej, czytam wiersz ponownie, i jeszcze raz, od nowa, na nowo, ciągle, odkładam na chwilę tylko po to by wrócić. Bez wątpienia robię tak właśnie dzisiaj. Odczepić się od wiersza nie mogę.

A swoją drogą, to ciekawe, że "Czarny kwadrat" nie będzie dla mnie już tylko Malewicza...

piątek, 9 października 2009


Cieszę się z tegorocznej Literackiej Nagrody Nobla. Dla złaknionych informacji i faktów na temat Herty Müller przytoczę może jeden, o którym nie wszyscy pamiętają. 1 czerwca 2005 roku, Księgarnia Bookarest i spotkanie z autorką książek: "Sercątko", "Dziś wolałabym siebie nie spotkać" oraz zbioru esejów pt. "Król kłania się i zabija", które prowadziła Izabela Drozdowska. Czy ktoś był na tym spotkaniu? ;)

czwartek, 8 października 2009






Edward Hooper "Kobieta w słońcu" 1961.



Edward Hooper "Poranne słońce" 1952.


Chodzą mi po głowie dwa obrazy Edwarda Hoopera: "Kobieta w słońcu" z 1961 roku oraz wcześniejsze dzieło o tytule "Poranne słońce" z 1952 roku. Fragmenty reprodukcji obu z nich powyżej.

Motyw kobiety stojącej w słońcu w skromnie umeblowanym pokoju o dwóch oknach jest bardzo częstym motywem w twórczości amerykańskiego malarza. Przestrzeń bez zbędnych dekoracji, by odpowiednio skupić uwagę widza na postaci. Kobieta raz stojąca z papierosem w ręku, samotna, zamyślona. Obok niepościelone łóżko, czarne szpilki. Nagość, odsłonienie się, otwarcie. Spojrzenie ku/przez okno. Drugi raz kobieta siedzi na łóżku, ubrana w sukienkę, być może nocną koszulkę. Łóżko jest pościelone, a kobieta znów spogląda w stronę okna. Do wnętrza tych pokoi wpada światło, które oświetla postać, stawiając ją w centrum. Jesteśmy świadkami sytuacji intymnej, a jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że kobieca postać jest zamknięta w czterech ścianach i poddana obserwacji komuś z zewnątrz - widzowi.

Te dwa obrazy chodzą za mną, bo przypomniał mi je ostatnio oglądany film. "Tatarak" Andrzeja Wajdy na podstawie opowiadania Iwaszkiewicza o tym samym tytule, opowiadania Sandora Marai'ego "Nagle wezwanie" oraz "Notatek ostatnich" Krystyny Jandy. Wybrałam się na ten film w zeszłą niedzielę, w wietrzne ale przyjemnie popołudnie przy okazji spaceru po Śródce zalanej pięknym jesiennym słońcem. Kino Malta jeszcze czynne w swojej starej lokalizacji. Na seansie pięć osób.

Najbardziej ciekawe i poruszające fragmenty filmu, to właśnie te, gdy oglądamy Jandę stojącą w pokoju z dwoma oknami, która pali papierosa, chodząc w czarnych szpilkach i nocnej koszuli i opowiada o śmierci swego męża - Edwarda Kłosińskiego. Wyraźne cytaty z Hoopera idealnie zacytowane. We właściwy sposób, we właściwym momencie i dziele. Mam wrażenie, że niektóre fragmenty filmu mogłabym obejrzeć jeszcze raz, właśnie dla tych kadrów. Postać z profilu, z pół profilu, prawie z tyłu. Właściwie nigdy en face. Spowiedź w żałobie. Opowiadanie, powtarzanie, oswajanie traumy.

Bałam się tego filmu, a jednak uwierzyłam Jandzie, a Wajda jak zwykle nie zawiódł mnie swoim malarskim wyczuciem. Nie wryło mnie w fotel, nie zalałam się łzami. Nie było tanich chwytów ściskających za gardło. Była szczerość, niekoniecznie arcydzielna, po prostu szczera. Pewnie nie każdy widz to doceni, nie każdy jest na to przygotowany, nie dla każdego będzie to wartością, nie każdy uwierzy. Ja uwierzyłam i tyle.

Lektura "Tataraku" Iwaszkiewicza jeszcze przede mną. Zbiór opowiadań "Magia" Marai'ego, który otwiera "Nagłe wezwanie" leży już na moim nocnym stoliku. Hooper pod powiekami.

poniedziałek, 5 października 2009


Już niebawem w Poznaniu, i nie tylko, wielkie święto PROZY. Zapraszam na Festiwal PORA PROZY od środy 7 października do soboty 10.10. Na wszystkie spotkania wstęp wolny!

Program Festiwalu PORA PROZY w Poznaniu:

7 października (środa)
18:00 - PROGNOZA PROZY.
Udział biorą: Arleta Galant, Igor Stokfiszewski, Alan Sasinowski.
Prowadzenie: Przemysław Czapliński.

8 października (czwartek)
18:00 - Spotkanie z Leonardo Padurą.
Prowadzenie: Magdalena Potok.

9 października (piątek)
19:00 - Spotkanie ze Zbigniewem Kruszyńskim.
Prowadzenie: Piotr Śliwiński.

10 października (sobota)
18:00 - Spotkanie z Andrzejem Bartem.
Prowadzenie: Katarzyna Kuczyńska-Koschany.

Szczegółowy program festiwalu w innych miastach znaleźć można tutaj: www.instytutksiazki.pl Osobiście polecam program wrocławski i przypominam, że PORA PROZY to trzecia odsłona Ogólnopolskiego Festiwalu 4 PORY KSIĄŻKI. W tym roku odbyły się: PORA POEZJI (marzec) Festiwal Literatury Popularnej POPLIT (kwiecień), a czeka nas jeszcze PORA REPORTAŻU (listopad). Świetna okazja by stanąć twarzą w twarz, oko w oko z autorem, wrażenia gwarantowanie i niezapomniane - ZAPRASZAM! :)

niedziela, 4 października 2009


W tym roku miałam jednego wyraźnego faworyta jeśli chodzi o nominacje do Nagrody Literackiej NIKE. Słuchałam, jak czyta "Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach" w CK Zamek w Poznaniu na "Wyspie literatury" (styczeń), podczas Festiwalu Poznań Poetów (maj) oraz na Festiwalu Literaturomanie, gdy odbierał Nagrodę Literacką Gdynia (czerwiec). Słyszeć jak autor czyta swoje teksty - to w tym przypadku ogromnie istotne. Samodzielnie sięgnęłam po tomik dość późno - zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie. Napiszę nawet, że rok upływa mi trochę pod hasłem spotykania i odkrywania Dyckiego, a to przecież i tak spóźnione spotykanie, odkrywanie i czytanie.

Przyznaje się jednak, że nie kibicowałam mu należycie. Nie umiałam uwierzyć w komisję, która do tej pory nagrodziła niewiele tomików poetyckich, a jeśli już to były one autorstwa takich poetów jak: Miłosz, Różewicz, Barańczak, Rymkiewicz. Nie chcę nic ujmować tej sławetnej czwórce, ani tegorocznemu laureatowi, ale Dycio przy nich to bez wątpienia INNY.

Trwam dziś w miłym zaskoczeniu i zachwycie. Zachęcam do lektury samodzielnej, jak i do nie przegapienia okazji, gdy będzie można autora usłyszeć. Kapelusze z głów dla komisji i niech żyje poeta!

sobota, 3 października 2009


Zapraszam w imieniu organizatorów :) Sama uczestniczyć niestety nie będę mogła - proza życia. Choć może uda mi się wpaść na ostatni referat w poniedziałek, w każdym razie bardzo bym chciała...

czwartek, 1 października 2009






Oto co się dzieje w pewnej znanej księgarni, wieczorem, po godzinach pracy, gdy szaleni księgarze zbyt długo przebywają wśród książek...