piątek, 26 marca 2010








Zapraszam do słuchania najbliższej POCZYTALNI w niedzielę o godz. 16:00. Gościem będzie Joanna Roszak - niedawno ukazał się jej nowy tomik poetycki "Lele", wydany w mojej ulubionej serii WBPiCAK. Powyżej dwie wersje okładek projektowane przez Piotra Zdanowicza.

Joanna Roszak (ur. w 1981 r.), autorka tomu poetyckiego Tintinnabuli (2006) oraz książki Południk spotkania. Paul Celan w polskiej poezji powojennej (2009). Niebawem ukażą się redagowany przez nią Poznański przewodnik literacki, zbiór szkiców o Ingeborg Bachmann oraz tom wywiadów o Tymoteuszu Karpowiczu. Publikowała m.in. w Liparze (Serbia), Pro Femina (Serbia), Przeglądzie Polskim (USA), Literaturze na Świecie, Res Publice Nowej, Nowych Książkach, Odrze, Toposie, Przeglądzie Politycznym oraz pracach zbiorowych. Przygodnie tłumaczy, głównie poezję i szkice literackie, z niemieckiego (m.in. Wilhelm Müller, Nelly Sachs, Paul Celan) i angielskiego (Li-Young Lee).

czwartek, 25 marca 2010





We wtorek miałam przyjemność być na świetnym koncercie grupy Sex Mob z Nowego Jorku, której liderem jest charyzmatyczny i wizjonerski Steven Bernstein - wirtuoz trąbki suwakowej. Koncert odbył się w kameralnej przestrzeni Studio Słodownia +3 w Starym Browarze. Publiczność była wyśmienita, a muzycy w świetnej formie.

Uwielbiam słuchać dobrego jazzu na żywo, ale jeszcze większą przyjemność sprawia mi patrzenie na muzyków, którzy grając i żartując ze sobą i publicznością świetnie się bawią. Tak było i tym razem. Ponad dwu godzinny koncert był pełen bardzo różnych brzmień, mocno eksperymentalnych połączeń jazzu, jazzu żydowskiego rodem z wytwórni Tzadik, z którą związany jest Bernstein, oraz takich stylów jak funky, punkrock, heavy metal, noise, czy muzyka tworzona i miksowana przez dj'a.

Oto, co wyczytałam o Sex Mob: nagrali sześć płyt czerpiących z repertuaru innych artystów (od Duke'a Ellingtona po Johna Barry'ego, autora muzyki do filmów o Jamesie Bondzie), w czasie dziesięcioletniej kariery dwukrotnie zwyciężyli w plebiscycie magazynu Downbeat (w kategoriach: Najlepsza płyta akustyczna oraz Best Beyond Group, czyli Więcej niż najlepsza). Ich ostatnia płyta – Sexotica – to w pełni autorski album, o którym lider mówi, że „to właściwie opowieść o rozwoju i ewolucji grupy”. Album ten rezultat nieustannie toczącego się dialogu między poszczególnymi członkami zespołu i paletą różnorodnych inspiracji.

Długo będę wspominać ten wyjątkowy wieczór w towarzystwie Stevena Bernsteina – trąbka, Briggana Krausa – saksofon, Toniego Scherra – gitara basowa, Kenniegoa Wollesena – perkusja i DJ Olive'a – gramofony, oj długo, długo...

poniedziałek, 22 marca 2010







"Wolę nie jeść niż samemu gotować - jakże często słyszy się to zdanie, wypowiadane tonem apodyktycznym i wzgardliwym, zwłaszcza przez młodych mężczyzn, jakby gotowanie było czynnością hańbiąca lub co najmniej wstydliwą. Zresztą nie tylko mężczyźni są, na zewnątrz, nieprzejednanymi wrogami pichcenia. Również i panie, czasem ze snobizmu (garnki - to takie prozaiczne!), a czasem po prostu dlatego, że nie mają zielonego pojęcia o gotowaniu (...) Rozejrzyjcie się uważnie w waszym otoczeniu. (...) Przytłaczająca większość młodzieży studiującej, mieszkającej w akademikach (...) jest niedożywiona lub odżywia się niewłaściwie. (...) Nie trzeba mieć dużo pieniędzy, żeby racjonalnie się odżywiać. Hasło nowoczesnej kuchni brzmi: tanio, smacznie, zdrowo."

Maria Lemnis i Henryk Vitry Książka kucharska dla samotnych i zakochanych Warszawa 1962, s. 7-11.

Przecz z fastfoodem i spalenizną przy podgrzewaniu gotowych dań! W każdą środę o 13:45 zapraszam na mój autorski GARNEK czyli Akademicki Kwadrans Kulinarny.

A w GARNKU: proste i tanie przepisy na smaczne i zawsze udające się potrawy, ciekawostki żywieniowo-kulinarne, szczypta dobrej literatury pomagającej w gotowaniu, adresy warte odwiedzenia, gdy już naprawdę nie mamy czasu chwycić w dłonie garnka.

Poza tym muzyka związana z jedzeniem i gotowaniem, niezniszczalny i uroczy Szwedzki Kucharz z Mapetów pojawiający się co jakiś czas oraz wszystko, co możecie sobie wyobrazić, a co jest mniej lub bardziej związane z jedzeniem i gotowaniem! ;)

Nie zabraknie konkursów i smacznych nagród. Zatem studencie nie bądź głodny – słuchaj, ucz się, gotuj i najadaj do syta!

Niech żyje Studenckie Radio "AFERA" Politechniki Poznańskiej! ;)

niedziela, 21 marca 2010



Józef Chełmoński, Babie lato, 1875.


Józef Chełmoński, Sprawa u wójta , 1873.


Jacek Malczewski Jesienią. Pasterka, 1890.


Dziś wernisaż w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Wystawa pt. Chełmoński. Chmielowski. Witkiewicz. Pracownia w Hotelu Europejskim w Warszawie 1874-1883. Koncepcja i scenariusz wystawy: Maria Gołąb. Aranżacja: Andrzej Okińczyc.

Publiczność dopisała. Nie przepadam za wernisażami, bo to czas, w którym trudno oglądać obrazy. Tym razem też tak było, ale świetna aranżacja dzieł pomogła przezwyciężyć wiele problemów z komfortowym oglądem związanych. Co nie znaczy, że na wystawę nie wrócę. Zdecydowanie mam niedosyt. Chętnie podumam jeszcze przed niektórymi płótnami. A zgromadzono bardzo wiele ciekawych dzieł nie tylko Chełmońskiego, Chmielewskiego i Witkiewicza, ale także dzieła poprzedzające okres, któremu wystawa jest poświęcona, jak i do tego okresu później nawiązujące, nim inspirowane. Zatem obejrzeć można obrazy: Juliusza Kossaka, Józefa Brandta, Alfreda Wierusza-Kowalskiego, Jacka Malczewskiego, Władysława Podkowińskiego i wielu innych.
Ciekawa jest też część prezentująca szkice. Na prawdę jest co oglądać.

Wystawa potrwa do 6 czerwca.

sobota, 20 marca 2010



Lorenzo De Brabandere and Raimund Hoghe ©Rosa Frank


Lorenzo De Brabandere and Raimund Hoghe ©Rosa Frank


Lorenzo De Brabandere and Raimund Hoghe ©Rosa Frank


Spektakl Sacre - The Rite of Spring Raimunda Hoghe zrobił na mnie dość duże wrażenie. Zupełnie inne niż Bolero widziane latem zeszłego roku. Muzyka Strawińskiego dużo bardziej wymagająca, dużo bardziej wymagające działania tancerzy. Było to percepcyjne wyzwanie (dystans wytwarzany przez wnętrze Teatru Wielkiego, a ponadto wśród publiczności sporo osób nieświadomych, nieobytych ze sztuką współczesną i tańcem współczesnym).

Myślę, że Hoghe mistrzowsko zinterpretował Święto Wiosny. Pełną napięcia walkę młodego ze starym. Puls wojny. Czekam na jego kolejną wizytę w Poznaniu, na następną możliwość zobaczenia go na scenie.

Zapraszam na: www.raimundhoghe.com

środa, 17 marca 2010



Marta Deskur


Magdalena Moskwa


Od 5 marca pokazywana jest w CK Zamek w Poznaniu wystawa Sukienka, na której oglądać można prace współczesnych polskich artystów m.in. Zbigniewa Libery, Anny Baumgart, Jadwigi Sawickiej, czy Marty Deskur. Wystawa ta wyprodukowana przez Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia w Radomiu była pokazywana tam właśnie od listopada 2009 do stycznia 2010. Kuratorką jest Agnieszka Gniotek. Temat?

Na stronach CK Zamek czytamy: Strój kobiet wyróżniał je i nadal wyróżnia w rożnych kontekstach kulturowych, życiowych i rodzinnych. Często jest to deprecjonujące, ale też często nobilitujące. W niektórych kulturach strój pełni także rolę ochronną kobiety. Odmiennie też jest postrzegany w rożnych kulturach.

Zatem strój jako ograniczenie, strój jako wolność. Strój element tresury, strój element ochrony. Wyraz osobowości, alienacji, bezosobowości. Sukienka - fetysz pełen znaczeń.

Najbardziej podobały mi się dwie prace. Welon to moje włosy - świetne, zmysłowe video Marty Deskur oraz projekty ubiorów-obiektów Magdaleny Moskwy, które przywodzą na myśl surowe kaftany bezpieczeństwa.

Wystawę można oglądać do 25 kwietnia. Polecam gorąco i zapraszam na stronę: www.sukienka-art.pl

wtorek, 16 marca 2010



Trwają rekolekcje i dla mnie rozpoczął się już właściwie czas świąteczny. Dobry, refleksyjny czas powrotu do siebie. Czas gdy ma się czas. A za oknem ciągle śnieg.

niedziela, 14 marca 2010




W sobotę byłam w Szczecinie. Miasto nie zrobiło na mnie najlepszego wrażenia, ale przyznać się także muszę do tego, że właściwie cały dzień spędziłam w Teatrze Lalek PLECIUGA. Nowy budynek teatru zasługuje pewnie na osobny wpis - w każdym razie robi wrażenie i to dobre wrażenie! Tymczasem słów kilka napisze o pewnym spektaklu.

PIPPI POŃCZOSZANKA miała swoją premierę we wrześniu 2008 roku, a 13 marca w PLECIUDZE grany był 100, jubileuszowy spektakl. Dawno nie byłam w teatrze dla dzieci, oj dawno. Okazało się, że uśmiałam się na całego i nawet gdzieś tam w głębi wzruszyłam. Najbardziej jednak zazdroszczę dzieciom. Tej radochy, żywych reakcji, śmiechu, krzyku, i włażenia na scenę...

Spektakl reżyserował Konrad Dworakowski, który napisał też teksty piosenek śpiewnych podczas przedstawienia przez Pippi (świetnie zadziorna i rockandrollowa Maria Dąbrowska) oraz resztę bohaterów. No właśnie piosenki. Wydaje się, że nie tylko spektakl okazał się hitem sezonu 2008/2009 i do dziś triumfuje, ale także muzyka (autorstwa Piotra Klimka) i piosenki ze spektaklem związane. Wszak w PIPPI POŃCZOSZANCE gra najprawdziwszy zespół rockowy - Doctor Fisher - którego muzycy przebrani są za piratów. Dodam jeszcze, że ta niebanalna i niesłodka muzyka ze spektaklu spodobała się tak bardzo małej (i dużej) widowni, że została wydana w formie albumu PIPPI PIRATKA, którego notabene nakład dawno się już rozszedł...

czwartek, 11 marca 2010



Już za kilka dni w Poznaniu rozpocznie się V edycja Festiwalu Wiosny, czyli wydarzenie, podczas którego zaprezentowane będą dzieła powstałe z inspiracji Świętem Wiosny Igora Strawińskiego.

Zdecydowanie najważniejszymi gośćmi nadchodzącego festiwalu są dwaj wybitni twórcy związani z tańcem współczesnym: Daniel Léveillé i Raimund Hoghe. Po ubiegłorocznym Festiwalu Teatralnym Malta, na tego drugiego artystę cieszę się najbardziej. Wystałam już swoje długie i nerwowe minuty w kolejce po bilety - i mam je (ostatnie miejsca - tzw. dostawki)! Zatem już 20 marca, o godz. 20:00 w Teatrze Wielkim wielka uczta, której będę świadkiem - SACRE - THE RITE OF SPRING - spektakl, który miał premierę w 2004 roku. Tańczyć będą: Raimund Hoghe i Lorenzo de Brabandere. Cieszę się tak bardzo, że aż nie mogę w to uwierzyć, że będę mogła zobaczyć ten spektakl, znów podziwiać mistrza na scenie!

Na 21 marca i LE SACRE DU PRINTEMPS / AMOUR, ACIDE ET NOIX Daniela Léveillé'a bilety skończyły się niestety jakieś pół godziny przed moim wyczekanym dostaniem się do okienka kasy. Ale może jeszcze jakimś cudem uda mi się na ten spektakl dostać. Kto wie, w końcu wiosną wiele rzeczy jest możliwych ;)

Polecam: www.festiwalwiosny.pl

niedziela, 7 marca 2010



Wreszcie udało mi się przeczytać Niepiosenki - tomik poetycki Mariusza Grzebalskiego, wydany w zeszłym roku w maju przez Biuro Literackie.

To 41 wierszy osadzonych głównie w scenerii miasta, blokowiska, biurowca, tramwaju, knajpy i przede wszystkim rzeki. Woda, płyniecie mają tutaj swoją rolę. Grzebalski jak zwykle serwuje nam sporo obrazów. Znów przed oczami stają mi dzieła Sasnala, czy Maciejowskiego. Wrażenie hiperrealności potwierdza ciekawa okładka zaprojektowana przez Sztymę i Zdanowicza. Mamy w Niepiosenkach ironicznie sportretowanego poetę-zombi, garść wspomnień z dzieciństwa, sporo podglądactwa tych, których znamy/nie znamy z sąsiedztwa.

Lektura tomiku może przypominać wycieczkę kajakiem wodami miejskiej rzeki. Przyglądanie się podczas wiosłowania lekko pod prąd jakimś ludziom oraz temu legendarnemu życiu, o którym wciąż się tyle słyszy, a które dzieje się niechcący...

sobota, 6 marca 2010



Gdy usłyszałam tytuł pomyślałam: ojej, film był kręcony u nas w domu, czy może do nas wszyscy przyjdą na seans? ;)

Świeży, orzeźwiający, młodzieńczy. Nie jest super oryginalny, ale z łatwością mu to wybaczam. Jest lekki i niesie dużo pociechy. Aż znowu chciało by się być studentem i jednocześnie wcale nie ;) Z łatwością zaprzyjaźniamy się z głównymi bohaterami, którzy są przekonujący i mają w sobie dużo wdzięcznego bałaganu. Ścieżka dźwiękowa z filmu - genialna! Z kina wychodzi się z uśmiechem na twarzy.

środa, 3 marca 2010



Historia, która wiadomo od początku, że źle się skończy. Opowieść sprawiająca wrażenie opartej na faktach i jednocześnie bycia jedną z tych, w której wszystko wydaje się tak inne, że aż nieprawdopodobne, szalone. Książka budząca sporo uśmiechu, nerwowy ból żołądka, łzę w oku i poczucie, że na świecie ciągle żyją piękni i prości ludzie. Banalne? Nie, bo czy główna ulica w Kabulu - stolicy Afganistanu może być banalna? Czy historia dwóch Żydów, przyjaciół, którzy zadziornie nie okazują sobie przyjaźni i żyją w Afganistanie może kogoś nie przekonać? Czy losy młodej Afganki mogą być mało przejmujące?

Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, życiowego i jednocześnie świetnie napisanego. Amanda Sthers to młoda, bo urodzona w 1978 r. w Paryżu powieściopisarka, scenarzystka, autorka sztuk teatralnych i piosenek. Chicken Street ukazała się w roku 2005 i pięć lat później możemy przeczytać książkę w polskim przekładzie. Szkoda, że tak późno. Czekam na kolejne teksty tej autorki i zastanawiam się skąd wzięła historię Naemy, Simona i Alfreda, czy istnieli naprawdę?