środa, 7 kwietnia 2010






Wczoraj miałam okazję obejrzeć najnowszy film Woodego Allena. W polskiej wersji tytuł filmu to: Co nas kręci, co nas podnieca, tak więc uśmiałam się bardzo dowiadując się o tytule oryginału, który brzmi Whatever works. Ale najbardziej uśmiałam się oglądając sam film.

Może jestem w stosunku do twórczości Allena mało krytyczna, może jest tak, że jemu wolno wszystko i wszystko mu się wybaczy. Nie jest to film, który (jak sugeruje plakat) porównałabym do fenomenalnego VICKY CRISTINA BARCELONA, ale na pewno warto nowego Allena obejrzeć.

Polecam w dzień powszedni, po całym dniu męczącej pracy, rozsiąść się z czymś dobrym do chrupania i czymś dobrym do popijania w wygodnym kinowym fotelu, rozluźnić mięśnie i dać się porwać zabawnej, teatralnie sfilmowanej historii, która dotyczy oczywiście mężczyzny pod wieloma względami podobnego do większości głównych bohaterów u Allena, momentami łudząco podobnych do niego samego...

Whatever works osobom sceptycznie podchodzącym do filmów Woodego Allena, zdecydowanie odradzam ;)

1 komentarz:

  1. Ja byłam pod dużym wrażeniem tego filmu. Zaczęłam Allena odkrywać trochę na nowo trochę od nowa. Ktoś sobie wziął za cel odświeżenie całej twórczości Woodego i tak ostatnio oglądam tylko jego filmy. Nawet zaczęłam nieco inaczej spoglądać na Vicky Christina Barcelona:-)ale to już całkiem inna historia.
    Ostatnio obejrzałam Wnętrza!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń