wtorek, 29 grudnia 2009





Dałam się wciągnąć i obejrzałam "Avatara". Mimo, że fabuła dość oczywista, to przyznaję, że film bardzo mi się podobał. Było coś bajecznie i naiwnie wciągającego w niektórych wątkach tej historii, jak na przykład łączenie się ze zwierzętami poprzez włosy, nie tyle usidlanie ich i oswajanie, co odnajdywanie "drugiej połowy", z którą dalej komunikować można się bez słów. Wspomnę może jeszcze o krainie wiszących gór oraz o świetlistym drzewie-Bogini, poprzez które słychać głosy umarłych. Efekty sprawiły, że poczułam się jak mała dziewczynka siedząca w kinie, jak na szpilkach z rozdziawioną buzią i szeroko otwartymi oczyma :)

2 komentarze:

  1. N.
    Jak to się dzieje, że było cicho cichutko a teraz tyle postów naraz??
    Masz jakąś tajemniczą funkcję z turbo dopalaniem?
    :)
    Dzięki za komentarze!
    Buziaki stęsknione.
    P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe... no wiesz, to była taka cisza przed burzą. A serio to grudzień z całą tą przeprowadzką, intensywnością w pracy, świętami itd. wybił mnie trochę z rytmu, ale teraz mam więcej czasu i nadrabiam, bo coś tam notowałam ale czasu, sił i skupienia zabrakło ;)

    OdpowiedzUsuń