

Dałam się wciągnąć i obejrzałam "Avatara". Mimo, że fabuła dość oczywista, to przyznaję, że film bardzo mi się podobał. Było coś bajecznie i naiwnie wciągającego w niektórych wątkach tej historii, jak na przykład łączenie się ze zwierzętami poprzez włosy, nie tyle usidlanie ich i oswajanie, co odnajdywanie "drugiej połowy", z którą dalej komunikować można się bez słów. Wspomnę może jeszcze o krainie wiszących gór oraz o świetlistym drzewie-Bogini, poprzez które słychać głosy umarłych. Efekty sprawiły, że poczułam się jak mała dziewczynka siedząca w kinie, jak na szpilkach z rozdziawioną buzią i szeroko otwartymi oczyma :)
N.
OdpowiedzUsuńJak to się dzieje, że było cicho cichutko a teraz tyle postów naraz??
Masz jakąś tajemniczą funkcję z turbo dopalaniem?
:)
Dzięki za komentarze!
Buziaki stęsknione.
P.
Hehehe... no wiesz, to była taka cisza przed burzą. A serio to grudzień z całą tą przeprowadzką, intensywnością w pracy, świętami itd. wybił mnie trochę z rytmu, ale teraz mam więcej czasu i nadrabiam, bo coś tam notowałam ale czasu, sił i skupienia zabrakło ;)
OdpowiedzUsuń