niedziela, 20 września 2009


To książka dla tych, którzy lubią rozważania o sztuce, o roli artysty, istocie talentu, natchnienia.

"Nieznane arcydzieło" i "Gambara" - dwa opowiadania, wydane w serii nowy kanon przez wydawnictwo W.A.B. - współtworzą monumentalny cykl Balzaca "Komedia ludzka".

W obu opowiadaniach poznajemy artystów. W "Nieznanym arcydziele" jest to malarz Frenhofer, w "Gambarze" - kompozytor Gambara. Obie te postacie w całości oddają się tworzeniu, pracy nad dziełem swego życia, które trzymają w ukryciu. Ów nieznane arcydzieło w momencie poznania okazuje się dziełem nie do ogarnięcia, zrozumienia dla przeciętnego odbiorcy. Jednakże Balzac nie wartościuje i pozostawia czytelnika przed wyborem, czy mamy do czynienia z artystami-szaleńcami, czy z artystami-geniuszami. Ojciec powieści realistycznej, obsesyjny kolekcjoner dzieł sztuki snuje rozważania na temat sztuki właśnie oraz natury ludzkiej i dążenia do ideałów.

Dla mnie wyjątkowo cenne zdaje się właśnie tytułowe opowiadanie przedstawiające malarza Frenhofera i pojawiające się w tym tekście filozoficzne rozmyślania. Frenhofer jest postacią fikcyjną, jedynym uczniem Mabuse'a. Towarzyszą mu dwaj malarze Franciszek Pourbus (właściwie Frans Pourbus Młodszy) oraz młody Poussin, który właśnie przyjechał do Paryża. Z nimi to Frenhofer prowadzi estetyczno-filozoficzne dysputy i to im pokazuje swoje najważniejsze, trzymane w ukryciu dzieło - portret ukochanej zmarłej żony - Katarzyny Lescault. To chwila przełomowa w tekście, moment kluczowy. Samo zaś dzieło swoich odbiorców wprawia w osłupienie, zażenowanie i rozczarowanie.

Istotny jest też fakt, że dla Balzaca dziełem najbardziej pożądanym był akt kobiecy. Jak świetnie wskazuje Jacek Dehnel w posłowiu do książki - "twórczość jest wyraźnie przedstawiana jako metafizyczne odbicie aktu seksualnego, w którym artysta - mężczyzna, portretując nagą modelkę - kobietę, posiada ją, stając się jej "ojcem, kochankiem i Bogiem".

Bez wątpienia czytając "Nieznane arcydzieło" mamy do czynienia ze swego rodzaju sfabularyzowanym traktatem o malarstwie, w formie dialogu, gdyż większa część tekstu to wywody Frenhofera właśnie. Niektóre jego uwagi zdają się bezcenne i przełomowe np. ta iż "posłannictwem sztuki nie jest kopiować naturę, ale ją wyrażać!". Okazuje się, że te uwagi i tekst Balzaca miały ogromny wpływ na sztukę.

Dehnel wyjaśnia: "Balzac żył w czasach pękania dotychczasowej wizji piękna, w czasach kryzysu klasycznej sztuki (opierającej się na mimesis, odwzorowaniu rzeczywistości, by wyglądała jak żywa); (...) van Gogh, Gaugin, Picasso, Duchamp, surrealiści - wszyscy są w zasadzie przyjmowani jak Frenhofer (...). Nic więc dziwnego, że dla artystów kolejnych pokoleń był to tekst niebywale istotny - i, co ważne, że uważali oni obraz Frehhofera za twór wybitny, a nie za pomyłkę czy produkt szaleństwa. Nieznane arcydzieło oznaczało dla nich raczej arcydzieło nieuznane, niezauważone za sprawą braku widzenia wyższego rzędu."

Na zakończenie kilka ciekawostek wskazujących jak bardzo kultowym był i jest tekst Balzaca oraz postać Frenhofera, uznawana przez niektórych jako zapowiedź awangardy. Posiłkuję się Dehnelem: "De Kooning twierdził, że opisany przez Balzaca obraz otworzył drogę kubizmowi. Picasso w roku 1927 dwunastoma akwafortami zilustrował wydanie opublikowane przez Vollarda w 1931 roku, (z okazji pierwodruku) a w pięć lat później wynajął atelier na rue Grands-Augustins, sądząc pomyłkowo, ze mieściła się tam pracowania Frenhofera i to właśnie tam namalował Guernikę. Cezanne zaś nie tylko kilkakrotnie rysował Frenhofera przy pracy oraz wymieniał go jako swoja ulubioną postać literacką, ale również wprost utożsamiał się z Balzakowskim bohaterem (...)".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz