poniedziałek, 24 sierpnia 2009



Bardzo lubię twórczość niemieckiego pisarza Patricka Süskinda. Począwszy od "Pachnidła", które przyprawia o dreszcz emocji i uwrażliwia zmysł węchu tak, że czytając zaczynamy odczuwać wszelkie otaczające nas zapachy, poprzez doprowadzającą do łez ze wzruszenia i śmiechu "Historię Pana Sommera", kończąc na przepięknym jednoaktowym monologu jakim jest "Kontrabasista".

Niedawno ukazała się zupełnie nowa rzecz Süskinda - "O miłości i śmierci" przełożona przez Ryszarda Wojnakowskiego, którą opublikował w Polsce Świat Książki, a która ukazała się w oryginale w 2005 roku. To tekst pokazujący autora z zupełnie nowej strony, gdyż jest to esej. Czytamy rozważania Süskinda na temat dwóch najbardziej istotnych tematów literackich i doświadczeń życiowych, na temat Erosa i Thanatosa.

W pierwszej części króciutkiego, bo mającego niecałe 70 stron tekstu, Süskind analizuje pojęcie miłości, zakochania i towarzyszący często tym uczuciom stan zamroczenia, głupoty. Pokazuje różne rodzaje, etapy towarzyszące doświadczeniu zauroczenia, robi to używając perspektywy zarówno zakochanych, jak i otoczenia. Jest to zabawne, choć mało odkrywcze.

Druga część eseju poświęcona jest tematowi śmierci, utraty ukochanej osoby lub też obopólnej decyzji kochanków o zejściu z tego świata w akcie najwyższego spełnienia jakim jest wspólne samobójstwo. Tutaj najbardziej interesująca wydała mi się analiza danse macabre i danse erotique. Motyw przeplatania się miłości i śmierci, choć to przecież także nic nowego.

Końcowe fragmenty "O miłości i śmierci" dotyczą porównania postawy Jezusa z Nazaretu i mitycznego Orfeusza. To dość przewrotne porównanie w pewnym momencie dominuje i staje się jakby punktem kulminacyjnym, sednem sprawy całego tekstu. Piotr Kofta napisał, że "Choćby dla tej przedziwnej paraleli warto czytać esej Süskinda". Sądzę, że mimo swej odważności, niezbyt dobrze wyszła autorowi owa paralela, słabo mnie przekonała.

Süskind w "O miłości i śmierci" opiera się na wielu literackich przykładach, czerpie z Platona, Tomasza Manna, Heinricha von Kleista. To, co wydaje się ciekawe, to to, że sześćdziesięcioletni autor pisze bardzo staromodnie, nienowocześnie, omija szerokim łukiem wątki filozoficzno-teoretyczne dotyczące tematu miłości i śmierci z XX i XXI wieku.

Nowa książka Patricka Süskinda nie jest lekturą obowiązkową. Nie powala, nie odkrywa i nie spędza snu z powiek. Zapewne dopowiada coś tym, którzy twórczość Süskinda znają i przede wszystkim w takim kontekście lektura tej książki może być czymś nowym i ciekawym.

2 komentarze:

  1. Hej Natalie,
    Twój post przypomniał mi o albumie, który dostaliśmy w prezencie ślubnym - Pascal Quignard, Noc seksualna.Wydane przez słowo/obraz terytoria. Może już go znasz?
    Tam to dopiero jest niesamowicie i odkrywczo. Najciemniejsze strony erotyki, żądzy, miłości i śmierci.A do tego mnóstwo dobrego malarstwa, którego w całości do tej pory nie znałam. Gorąco polecam.
    I równie gorąco pozdrawiam.
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Paulo!
    Oczywiście znam ten album/esej.
    Dostaliśmy go z tej samej okazji ;)
    Dzięki za lekturę i uwagi.
    Całusy!
    n.

    OdpowiedzUsuń