niedziela, 11 października 2009


Mam słabość do awangardy, suprematyzmu i Malewicza. Gdy ukazał się tomik "Czarny kwadrat" Tadeusza Dąbrowskiego wydany przez Wydawnictwo a5 wiedziałam, że na pewno do niego zajrzę. Czas mijał, tomik czekał. Kilka dni temu przyznano Nagrodę Kościelskich. Otrzymał ją właśnie Dąbrowski za "Czarny kwadrat".

Przeczytałam książkę dziś rano. Był to pyszny poranek, bo spędzony z naprawdę świetną poezją. Młodą (Dąbrowski ma 30 lat i jest to jego piąta książka) ale dojrzałą. Poruszająca tematy wielkie, podstawowe dla każdej egzystencji, jednocześnie sytuując się wyraźnie po stronie ponadczasowych wartości, ale bez patosu.

"Czarny kwadrat" to tom świetnie skomponowany i spójny. Otwierają go dwa cytaty, z Martina Heideggera i Franka Blacka. Potem mamy trzydzieści sześć utworów zamkniętych świetnym ironicznym, a jednocześnie nie pozbawionym humoru wierszem "do skutku". Przy okazji, A. z którą rozmawiałam o tomiku popołudniu, odnalazła w tym tekście bezpośrednie i jawne odwołanie do Krynickiego ("Kamień, szron"). Lubiących szperać - za pozwoleniem A. - podpowiadam ;) A. wspomniała też, że koniecznie powinnam sięgnąć po "Te Deum" i tak zapewne zrobię, a jej rekomendacją dzielę się dalej.

Dąbrowski w "Czarnym kwadracie" dotyka tematu chłopięctwa, starzenia się, miłości rodzicielskiej, choroby i śmierci. Pisze o procesach fizycznych i duchowych, jakie towarzyszą nam w życiu. To główne tematy tomiku, choć jest w nim akcent również miłosny (piękne "Nieomal", zaskakujący "Orfeusz i Eurydyk" i nie tylko).

Sporo miejsca w "Czarnym kwadracie" poeta poświęcił refleksji nad poezją samą w sobie. Nad słowem, metaforą. Wspomnę tutaj takie utwory jak "Wiersz współczesny" oraz tekst dedykowany Tadeuszowi Różewiczowi na 85 urodziny (nota bene Różewicz nagrodził swego czasu Dąbrowskiego "Małym Berłem" Fundacji Kultury Polskiej), czy wiersz pt. "Słowo".

Odnoszę wrażenie, że powaga całości, poruszającej zagadnienia będące blisko metafizyki, została idealnie zrównoważona szczyptą humoru. Oto przykład:


***

czy istnieje jeszcze poezja? - pyta pod koniec
imprezy kolega, który trzydzieści lat temu
miał wiersz w poezji. odpowiadam: nie,
poezja już nie istnieje. naprawdę? - pyta z
niedowierzaniem. naprawdę. a pisma też już nie ma?

pisma też.



W tym miejscu wspomnieć można jeszcze o tekście opowiadającym o promocji wierszy księdza proboszcza, ale tym razem cytować nie będę, po prostu odsyłam już do tomiku ;)

Najbardziej poruszyły mnie teksty, w których jest refleksja nad milczeniem. Zatrzymałam się dłużej przy wierszu, gdzie opisany jest chory ojciec czytający przed snem w sąsiednim pokoju, a także przy utworze "Różnica". Mamy tu sprawy metafizyczne pokazane w potoczności, codzienności, przedstawione prostym językiem.

Polecam "Czarny kwadrat" wszystkim tym, którzy uważają, że nie znają się na poezji, że do nich nie trafia, że jej nie rozumieją. Polecam każdy tekst z tej książki i czytanie "do skutku" ;)

U mnie ta lektura odbywa się trochę inaczej niż na końcu tomu sugeruje Dąbrowski, bo jeśli czuję to coś, to i tak, a właściwie tym bardziej, czytam wiersz ponownie, i jeszcze raz, od nowa, na nowo, ciągle, odkładam na chwilę tylko po to by wrócić. Bez wątpienia robię tak właśnie dzisiaj. Odczepić się od wiersza nie mogę.

A swoją drogą, to ciekawe, że "Czarny kwadrat" nie będzie dla mnie już tylko Malewicza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz