czwartek, 8 października 2009






Edward Hooper "Kobieta w słońcu" 1961.



Edward Hooper "Poranne słońce" 1952.


Chodzą mi po głowie dwa obrazy Edwarda Hoopera: "Kobieta w słońcu" z 1961 roku oraz wcześniejsze dzieło o tytule "Poranne słońce" z 1952 roku. Fragmenty reprodukcji obu z nich powyżej.

Motyw kobiety stojącej w słońcu w skromnie umeblowanym pokoju o dwóch oknach jest bardzo częstym motywem w twórczości amerykańskiego malarza. Przestrzeń bez zbędnych dekoracji, by odpowiednio skupić uwagę widza na postaci. Kobieta raz stojąca z papierosem w ręku, samotna, zamyślona. Obok niepościelone łóżko, czarne szpilki. Nagość, odsłonienie się, otwarcie. Spojrzenie ku/przez okno. Drugi raz kobieta siedzi na łóżku, ubrana w sukienkę, być może nocną koszulkę. Łóżko jest pościelone, a kobieta znów spogląda w stronę okna. Do wnętrza tych pokoi wpada światło, które oświetla postać, stawiając ją w centrum. Jesteśmy świadkami sytuacji intymnej, a jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że kobieca postać jest zamknięta w czterech ścianach i poddana obserwacji komuś z zewnątrz - widzowi.

Te dwa obrazy chodzą za mną, bo przypomniał mi je ostatnio oglądany film. "Tatarak" Andrzeja Wajdy na podstawie opowiadania Iwaszkiewicza o tym samym tytule, opowiadania Sandora Marai'ego "Nagle wezwanie" oraz "Notatek ostatnich" Krystyny Jandy. Wybrałam się na ten film w zeszłą niedzielę, w wietrzne ale przyjemnie popołudnie przy okazji spaceru po Śródce zalanej pięknym jesiennym słońcem. Kino Malta jeszcze czynne w swojej starej lokalizacji. Na seansie pięć osób.

Najbardziej ciekawe i poruszające fragmenty filmu, to właśnie te, gdy oglądamy Jandę stojącą w pokoju z dwoma oknami, która pali papierosa, chodząc w czarnych szpilkach i nocnej koszuli i opowiada o śmierci swego męża - Edwarda Kłosińskiego. Wyraźne cytaty z Hoopera idealnie zacytowane. We właściwy sposób, we właściwym momencie i dziele. Mam wrażenie, że niektóre fragmenty filmu mogłabym obejrzeć jeszcze raz, właśnie dla tych kadrów. Postać z profilu, z pół profilu, prawie z tyłu. Właściwie nigdy en face. Spowiedź w żałobie. Opowiadanie, powtarzanie, oswajanie traumy.

Bałam się tego filmu, a jednak uwierzyłam Jandzie, a Wajda jak zwykle nie zawiódł mnie swoim malarskim wyczuciem. Nie wryło mnie w fotel, nie zalałam się łzami. Nie było tanich chwytów ściskających za gardło. Była szczerość, niekoniecznie arcydzielna, po prostu szczera. Pewnie nie każdy widz to doceni, nie każdy jest na to przygotowany, nie dla każdego będzie to wartością, nie każdy uwierzy. Ja uwierzyłam i tyle.

Lektura "Tataraku" Iwaszkiewicza jeszcze przede mną. Zbiór opowiadań "Magia" Marai'ego, który otwiera "Nagłe wezwanie" leży już na moim nocnym stoliku. Hooper pod powiekami.

4 komentarze:

  1. Ładnieś to wszystko napisała, droga N.

    OdpowiedzUsuń
  2. amen:) dla mnie to była wręcz uczta, Jandzie zawsze wierzyłam i cenię za całokształt a za ten film lubię ją szczególnie:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. 40 yr old Human Resources Assistant IV Standford Croote, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like "Tale of Two Cities, A" and Air sports. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Esprit. ma dobry punkt

    OdpowiedzUsuń