piątek, 31 lipca 2009


Kto jeszcze nie zakosztował czwartków za 5zł w kinie Muza w Poznaniu, niech szybko nadrobi zaległości. Uprzedzam, że niestety będzie mógł to zrobić dopiero po 20 sierpnia, bo od jutra trwa tam remont. Wykorzystałam jedną z ostatnich szans przed chwilową przerwą techniczną w działalności tej świątyni filmu i wybrałam się na seans. Rączym kłusem prosto z pracy z kanapką i sokiem "Kubuś" w torebce, no i z batonem czekoladowym ;)

Film już nieświeży, bo miał być hitem w okresie walentynkowym. Czy był? Chyba nie. Tak czy siak, postanowiłam nadrobić zaległości. Reklamowany m.in. hasłem "Poczuj słodycz jagodowej namiętności" (?) to pierwszy film, który Wong Kar Wai zrealizował w Hollywood. Pewnie dlatego oglądając go szybko zapomniałam o tym, że to jego film. Gdybym nie zapomniała pewnie w ogóle by mi się nie podobał, bo od tego chińskiego reżysera, który zrobił takie filmy jak: "Chungking Express" i "Spragnieni miłości" spodziewałabym się zupełnie czego innego.

Lubię filmy w stylu "Once". Lubię tego typu historie, klimat, kadry, humor, dialogi, postacie. Dlatego nie uważam "Jagodowej miłości" za kiepski film. Był w sam raz w czwartek o godz. 17:15, gdy człowiek gna prosto z pracy gdziekolwiek, po coś pokrzepiającego, coś co pozwoli mu myśleć o czymś innym, ale na czym nie będzie musiał się mocno skupiać, co go nie zetnie z nóg. Coś lekkiego i ładnego.

Jedno jest pewne, jak na Wong Kar Wai'a taki film jak "Jagodowa miłość" to zdecydowanie za mało. Chyba nie zbyt dobrze wyszło temu reżyserowi realizowanie amerykańskiego kina drogi. Krytycy łatwo mu to i inne niedoskonałości wytknęli: Paweł Mossakowski w "Gazecie Wyborczej", Jakub Socha w miesięczniku "Kino" lub Wojtek Kałużyński w "Dzienniku".

Mimo wszystko myślę, że mamy do czynienia z filmem dobrym, znajdziemy w nim to, co większość uwielbia w kinie Wong Kar Wai'a i nie tylko czyli: bohaterów sentymentalnych samotników, którzy próbują odnaleźć się w teraźniejszości, mamy miasto pełne neonów, które nigdy nie zasypia, świetną muzykę, dekadenckie papierosy, ciekawe malarskie kadry. Ale wszystko to jakby w wygładzonej, uproszczonej, hollywoodzkiej wersji, na którą można mieć ochotę raz w roku, ale częściej nie. Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz